Pierwszy raz malowałem cokolwiek na tych koszulko-majtkach (brzmi to średnio chigienicznie xD), ale materiał to materiał czyli malować można. Całkiem przyjemnie malowało się te kości.
Namalowałem też kilka innych koszulek, a część z nich jest dostępna w sklepie Vintage Forever.
Jeden motyw znany, jeden na życzenie w klimacie Beksińskiego i 2 własnego pomysłu. Obie twarze na koszulkach są próbą przeniesienia moich wcześniejszych pomysłów piórkowych na koszulkę, myślę że całkiem zgrabną próbą :D
Marynarz w kolorze jakoś bardziej mi się podoba.
Po koszulkach naszła mnie ochota na powrót do ołówka, czego wynikiem jest portret mojej siostry, Wilczex narysowany ze zdjęcia, na kartce A3.
Wiecie jak ciężko jest tak wymieszać farby, żeby wyszedł "skórny" kolor? Masakra!
Obraz nie jest malowany na sztaludze tylko na przyklejonym taśmą malarską do ściany kartonie. Pierwszy raz tak robiłem i szczerze mówiąc jest to bardzo wygodna alternatywa dla mojej chwiejnej sztalugi za 40 zeta.
To byłoby na tyle w tym wpisie. Przepraszam za porozrzucane zdjęcia, ale nie ogarniam tego edytora wpisów, tutaj to wygląda zdecydowanie lepiej!
P.S.
Szczęśliwego Nowego Roku, przeżyliśmy Apokalipsę, jest się z czego cieszyć!